sobota, 20 kwietnia 2013

Historia wypadku, część IV



"Zaczęłam pisać proste słowa, ponieważ nie mogłam mówić. Ból zdawał się stawać coraz gorszym. Tygodnie mijały i zostałam przeniesiona na inne piętro. Ludzie mogli mnie teraz ciągle odwiedzać, ale wciąż nie mogłam się ruszać więc spędzałam całe dnie w łóżku. Przez większość dni płakałam,ponieważ chciałam się stamtąd wydostać. Chciałam czegoś w zamian za ból. Byłam zmęczona byciem ich ludzką poduszeczką do igieł. Każdej nocy pobierali mi krew, co trzy dni dawali mi nowy wenflon bez znieczulenia. Zaczynałam dostawać odleżyny. Zaczynałam wariować, ale dzień po dniu stawałam się bardziej sobą. Kilka dziewczyn, które były ze mną nad jeziorem, przyszło mnie odwiedzić więc zdecydowałam, że sobie z nich zażartuję! Przecież jestem ogromnym żartownisiem (;Byłam w łóżku, nie mogąc się ruszać, mój głos był ledwo słyszalny. Wszyscy tylko stali i patrzyli się na mnie z oczami pełnymi łez. Nienawidziłam ich za bycie smutnymi! Mama spytała mnie, „Caitlin, czy wiesz kim są te osoby?” Tak. „Znasz ich imiona?” spytała, a ja wyjąkałam „Margaret, Nancy, Katie”. Nie były to imiona moich przyjaciółek i po tym jak wszyscy spojrzeli na moją mamę jakby mieli zacząć płakać, powiedziałam „Żartuję!”. Po prostu chciałam zobaczyć uśmiechy na ich twarzach.Dni mijały, przeprowadzono więcej operacji, a ja dostałam mieszankę dobrych i złych wieści. Mogłam zostać przeniesiona na piętro rehabilitacyjne szpitala, w którym się znajdowałam. Miałam rozkład zajęć, każdego dnia miałam roboty po pachy! Musiałam nauczyć się ruszać nogami i chodzić od nowa. Budzili mnie o siódmej rano aby pójść podnosić ciężarki. Działało mi na nerwy to, że wpychali mnie na tę salę, zapalali jasne światła, zdejmowali ze mnie prześcieradła, ale wiedziałam, że to jest bardzo ważne. Poprosiłam o pięciofuntowe ciężarki (w przybliżeniu 2,3kg), ale mówiono „Kochanie, to za dużo dla ciebie. Zacznij z funtowym (0,45kg) ciężarkiem”. To było zabawne.Musiałam dostawać zastrzyki w żołądek dwa razy dziennie. To bolało bardziej niż pobieranie krwi! Spytałam lekarza kiedy to się skończy, a on powiedział, że wtedy gdy zacznę chodzić. Byłam tak zdeterminowana aby skończyć te zastrzyki, że każdego dnia starałam się stawiać kilka kroków w chodziku, szło mi co raz lepiej. Tygodnie mijały, a ja stawiałam co raz więcej kroków."